U mnie makijaż zmienia się w zależności od pory roku i mojego humoru. Latem wybieram trochę inne kolory niż zimą. Cały rok pozwalam sobie na pewne wariacje, ale latem jakoś bardziej eksperymentuję z makijażem. Dziś opowiem wam o kosmetykach marki MIYO, którymi stworzyłam makijaż z pięknymi fioletowymi ustami.
No to skoro ustach to od nich zacznę. 4 szminki o niezwykłych nazwach. Wszystkie one zaczerpnięte są z kreskówek.
Mamy tu kolory
no 01 Natasha Fatale to bajkowa gangsterka
no 02 Ursula to czarny charakter z małej Syrenki
no 03 Cruella de Vil pani z dwoma kolorami włosów z 101 dalmatyńczyków
no 04 Magica de Spell czarny charakter z Kaczora Donalda
A co łączy te panie? Wszystkie są złe i mają w sobie taki mroczny czar. Świetny pomysł, by te nieoczywiste kolory nazwać własnie tak pomysłowo. Mnie do gustu najbardziej przypadła Urszula i własnie z jej udziałem na koniec pokaże wam makijaż.
Kolory pomadek są intensywne i ładnie prezentują się na ustach. Szminka nie migruje w ciągu dnia i ładnie równomiernie się zjada. Opakowanie szminki jest klasyczne, szminka ma formę sztyftu. Mechanizm jej wykręcania nie zacina się, a szminka ładnie obrysowuje usta. Kolory jak najbardziej w moim stylu. Raczej dla tych pań, które lubią eksperymenty z kolorami, a lato sprzyja takowym.
A skoro była mowa o czarnych charakterach to kontynuuje temat i przedstawiam mega czarną maskarę.
Must have mascara to ostatnio mój numer jeden. Ma bardzo głęboki naprawdę czarny kolorek i fajnie pogrubia rzęsy. Klasyczna szczoteczka z włosia w kształcie stożka, pozwala nią manewrować i malować nawet te najmniejsze rzęsy. Szczoteczka ładnie rozczesuje rzęsy, i otula je tuszem. Mascara w ciągu dnia nie kruszy się i nie osypuje. Nawet w dni gdy w powietrzu jest wilgoć nie tworzy efektu pandy, czyli nie brudzi skóry wokół oczu na czarno. Bez problemu wytrzymuje cały dzień na rzęsach. Lubię ja za ten głęboki kolorek, moje spojrzenie od razu zyskuje.
Nic tak nie dodaje uroku jak delikatnie muśnięcie skóry słońcem, czytaj bronzerem. Miyo sun kissed to matowy bronzer idealny do konturowania twarzy. dostępny jest w dwóch kolorach ciepłym i zimnym. Gdy chce takiego delikatnego efektu sięgam po zimny odcień.
kolor ciepły
kolor zimny
On jest prawie niezauważalny, ale dobrze użyty robi robotę. Ten ciepły odcień jest bardziej intensywny wpada bardziej w pomarańczowe tony. Fajnie wygląda nałożony na policzka zaraz pod różem. Nadaje się idealnie do ocieplania twarzy. Bronzery są w plastikowych opakowaniach, które dobrze chronią produkt w środku. Są idealnie matowe, nie znajdziemy tu żadnych drobinek brokatu, czy innych świecidełek. Dobrze zmielone i sprasowane sprawiają, że bardzo fajnie się z nimi pracuje. Ładnie rozprowadzają się po twarzy nie robiąc plam na skórze. Częściej sięgam po ten zimny odcień, bo sama jestem bladziochem i lubię taki delikatny efekt. Ten bronzer daje mi bardzo aksamitne wykończenia makijażu co sobie bardzo cenię.
Skoro było o macie to teraz coś o brokacie. Trzy pigmenty Sprinkle me pure pigment do powiek, które ja stosuję także na kości jarzmowe.
Odcienie
no 01 blik blink
03 nude sugar
04 nose candy
Pigmenty sa zamkniete w małych słoiczkach zakręcanych od góry. Są naprawdę bardzo deliktne, więc raczej uważajcie przy ich otwieraniu bo gwiezdny pył może pokryć cłe pomieszczenie. Lepiej wstrzymać oddech, bo drobinki są lekkie i łatwo je rozpylić po całym mieszkaniu.
Nakładam odrobinę na pędzelek i lekko strzepuje z niego namiar produktu. Pigment używany sam nie robi na mnie wrażenia. Jednak wolę dodać go, jako wykończenie na już pomalowaną powiekę jakimś jasnym kolorem bazowym. Wtedy oko zyskuje fajny blask. Odrobinę pigmentu można też dodać do podkładu, by rozświetlić cerę na lato. Promienie słońca fajnie odbiją się od drobinki pigmentu. A jeśli chcemy naprawdę błyszczeć można ten pigment położyć też na błyszczyk lub szminkę. Taki produkt, to must have na lato. Jest mały poręczny i ma tysiące zastosowań.
A na koniec dodam parę słów o mineralnym pudrze I feel mint.
Co pierwsze rzuca się w oczy to fajne opakowanie. Bardzo nowoczesne, na białej nakrętce umieszczone zostały zielone listki mięty. Po drugie od razu czuć jego miętowy zapach, który fajnie odświeża nam cerę. Zadaniem pudru jest wykończenie makijażu i pochłanianie nadmiaru sebum. Nakładam go na twarz pędzlem kabuki jako wykończenie. Należy nabrać go na pędzel i delikatnie strzepnąć nadmiar by na twarzy nie powstały smugi czy była zbielona. Puder zamknięty jest w pudełeczku zamykanym od góry z szerokim otworem, to pozwala wygodnie nabierać go na pedzel. Jest wydajny bo zużywa się go odrobinę na wykończenie makijażu. Dzięki temu, że zawiera też ekstrakty z bambusa i aloesu wygląda bardzo naturalnie.
A na koniec obiecany makijaż wykonany kosmetykami miyo. Ze względu na światło nie widać brokatu na powiekach, ale on tam jest.
Kocham fiolet na ustach :) Piękne są te szminki! A na ten puder miętowy od dawna mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńTe pigmenty to istna petarda! Mam je i uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńale intensywne kolory! Podobają mi się ich produkty :D
OdpowiedzUsuńBronzer fajny ten chłodniejszy by mi się sprawdził, ale kolory szminek totalnie nie moje :)
OdpowiedzUsuńO rany, co za piękne odcienie szminek! *-* Pomysły na nazwę też fantastyczne. Aż jestem ciekawa jak pozostałe kolory się nazywają.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda ta szminka na ustach i pasuje do Ciebie. Kosmetyków tej marki nie znam
OdpowiedzUsuńPigmenty mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńUsta za bardzo nie przypadły mi do gustu, ale tak to super makijaż :)
OdpowiedzUsuńŚwietny make-up. Faktycznie, pomadki wyglądają nieziemsko.
OdpowiedzUsuńnusiabl.blogspot.com
fiolet na ustach raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńChyba dziewczynie polecę firmę i twój wpis bo lubi kosmetyki użyci czasem.
OdpowiedzUsuńfajnie wygląda ten makijaż
OdpowiedzUsuńTe szminki mają świetne kolory :)
OdpowiedzUsuńAmazing products, dear, so nice and interesting post!
OdpowiedzUsuńLovely picture!
zdecydowanie nie moje kolory.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię eksperymentować z kolorami na ustach, dlatego te pomadki najbardziej mnie kuszą z tej gromadki :D
OdpowiedzUsuńKolory pomadek w ogóle nie moje. Nie do końca podoba mi się też na ustach. Za to pigmenty to już moja kolorystyka :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie mój styl fiolet na ustach to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNiesztampowy i iście mroczy makijaż! :D Być może sama się na niego skuszę..
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga: https://owionbl.blogspot.com/.
Pozdrawiam! :)
Kolory pomadek cudowne<3
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na nazwy pomadek :-D fajnie się prezentuje na ustach :-)
OdpowiedzUsuńTe pigmenty mocno mnie zainteresowały i chciałabym je mieć :)
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki Miyo. A makijaż bardzo ładny. Ja nigdy nie nosiłam fioletu na ustach. Ciekawe czy by mi pasował.
OdpowiedzUsuńSuper są te fioletowe kolorki! muszę wypróbować sama :D
OdpowiedzUsuńMam jedną z tych pomadek - kolor super intensywny, ale trwałość niestety bardzo kiepska. Bardzo podobają mi się te sypkie cienie
OdpowiedzUsuńPomadki genialne, idealne na lato. Puder miętowy uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ta mascara. Co to pomadek, to nie do końca jestem przekonana do takich barw.
OdpowiedzUsuńKolory pomadek są bardzo odważne :)
OdpowiedzUsuńOdważne kolory i choć uwielbiam fioletowy to na takie pomadki bym się nie odważyła
OdpowiedzUsuńszmineczki mają piękne odcienie! Moje ulubione! Pigmenty też prezentują się przepięknie!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny makijaż kochana wykonałaś :)
OdpowiedzUsuń