Od zawsze uważam, że lekko opalona skóra wygląda super. Nie taki suchy skwarek z solarium, ale fajna brązowa skóra. Ja na solarium nigdy nie byłam i nie zamierzam odwiedzać never ever. Za bardzo szanuję swoją skórę by niszczyć ją lampami. Jestem z natury blada, a teraz wiosną to już w ogóle masakra. Od dawana z pomocą przychodziły mi samoopalacze. Jedne działały lepiej drugie gorzej. Dziś o moim nowym odkryciu od Strefa Urody pianka samoopalająca ST. Moriz tanning mousse.
Zacznę od fajnej matowej buteleczki, w której jest produkt. Butelka choć jest duża to fajnie leży w dłoni. Co do samego produktu to jest mój hit ostatnich tygodni. Wiecie jak jest z samoopalaczami, nigdy nie wiadomo, czy się go równo rozsmarowało. Dopiero po kilku godzinach okazuje się, że jednak są zacieki, a gdzie nie gdzie braki. Tu mam nie dość że do czynienia z pianką, co znacznie ułatwia smarowanie, to jeszcze widzimy jak go wsmarowaliśmy w skórę.
Produkt od razu przyciemnia skórę. Opalenizna z czasem jeszcze bardziej rozkwita i jest coraz lepsza. Testowałam jasny kolor medium. Przy takich kolorach jest ryzyko, że będzie wpadać w żółte odcienie. a tu niespodzianka, samoopalacz wpada w różowe tony, co jest dla mnie idealnym rozwiązaniem. Opalenizna wygląda bardzo naturalnie i ładnie. Skóra jest wypielęgnowana i jakby od razu bardziej promienna. Pomalowałam jedna nogę byście widzieli efekt. Opalenizna utrzymała się pięć dni równomiernie schodząc ze skóry.
Piankę można nakładać ręką, bądź specjalna rękawicą. Ja jednak wolę to robić rękawicą z pianki i materiału.Bardzo fajnie pomaga ona wetrzeć mus w skórę.
Zaleta produktu jest to, że bardzo fajnie się wchłania i od razu widzimy gdzie posmarowaliśmy skórę. Aby przygotować się do zabiegu dobrze jest najpierw przeprowadzić peeling. Dzięki temu znikną suche skórki, które lepiej przyjmą samoopalacz i będą robiły brązowe plamy. Następie wsmarowujemy piankę w skórę i czekamy chwilę, aż wszystko się wchłonie. Najlepiej założyć potem ciemne ubranie, bo przed pierwszym umyciem się pianka może jeszcze farbować ubrania.
Moja rada jest taka, by smarować się od góry ku dołowi, uważając na łokcie i kolana. A dlaczego na kolana i łokcie? No właśnie skóra na nich jest zawsze trochę grubsza i zrogowaciałą, przez co bardziej przyjmuje samoopalacz. Lepiej nałożyć na nie bardzo cieniutką warstwę produktu niż chodzić z bardzo brązowymi kolanami.
No i na koniec powiem, że ten produkt nie śmierdzi. Nie lubię tego charakterystycznego zapachu samoopalacza. Ale jakoś przez lata musiałam go znosić. Tu zapach jest na tyle subtelny, że mnie nie wkurza.
A tak wygląda posmarowana jedna noga, różnica jest widoczna od razu.
Polecam ten produkt tym co nie lubią się opalać na słońcu lub pod lampami, a chcą mieć fajną brązową skórę. U nie się sprawdził w stu procentach.
Na hasło MAX826MAMA macie 10% rabatu. Kod jest ważny jest do końca maja.
Efekt bardzo fajny
OdpowiedzUsuńJa poczekam na wakacje i naturalnie osiągnę taki efekt :D
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo mi się podoba może kiedyś wypróbuje tą piankę.
OdpowiedzUsuńEfekt fajny. Ładnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńEfekt jest rewelacyjny! Nie miałam jeszcze tego samoopalacza, ale muszę jakiś kupic, bo jestem blada :D
OdpowiedzUsuńJa się nie opalam a więc mogłabym się skusić
OdpowiedzUsuńAle fajną ma konsystencję, nigdy nie opalałam się tego typu produktami, jakoś nie umiem się przekonać
OdpowiedzUsuńroznica rzeczywiscie jest widoczna
OdpowiedzUsuńEfekt jest świetny. To coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńEfekt jest bardzo fajny i dla mnie bledziocha to fajny sposób na zrobienia opalenizny byłby
OdpowiedzUsuńJa właśnie zawsze bałam się, że samoopalaczem narobię sobie plam, ale skoro przy tym widać to od razu to z chęcią po niego sięgnę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię samoopalcze, tutaj rzeczywiście efekt jest widoczny od razu.
OdpowiedzUsuńNie lubie samoopalaczy. U mnie zawsze sa smugi, wiec wole slonce :P
OdpowiedzUsuńJa nie używam takich kosmetyków, ale efekt natychmiastowy do mnie przemawia ;)
OdpowiedzUsuńNie używam takich kosmwtyków ale taką opalenizne chętnie bym przygarneła :)
OdpowiedzUsuńfajny efekt, ja w tym roku stawiam na naturalny
OdpowiedzUsuńEfekt idealny!
OdpowiedzUsuńWidać efekt. Ja mam ciemniejszą karnacje i nie używam tego typu kosmetyków.
OdpowiedzUsuńBardzo ladny i naturalny efekt :) ja obecnie jestem w trakcie depilacji laserowej ale pozniej zapewne tez skorzystam z tego produktu
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam samoopalaczy, ale efekt ładny i naturalny :)
OdpowiedzUsuńefekt koncowy bardzo pozytywny
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie samoopalacze. Bezpieczna opalenizna to jest to :) Muszę wypróbować ten :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o samoopalaczach w musie... Ale w końcu trzeba o jakimś myśleć bo coraz bardziej grzeje ;>
OdpowiedzUsuńNie używam samoopalaczy. Uważam, że naturalność jest najważniejsza, nawet jeżeli ma się bladą skórę. Nigdy nie słyszałam o samoopalającym musie. Może kiedyś poznam ten produkt osobiście.
OdpowiedzUsuńEfekt u Ciebie super, ale ja nadal mam obawy przed takimi produktami choc przy moim unikaniu słonca to byłoby najlepsze rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńJa nie umiem używać samoopalaczy :(
OdpowiedzUsuńUważam, że lekko opalona skóra wygląda super. A taki w musie z chęcią przetestuje
OdpowiedzUsuńTeż go mam i opala bardzo ładnie wygląda to naturalnie ale mam jeden problem który bardzo mnie denerwuje chodzi o brązowe kropki które się robią po użyciu samoopalacza ;( kropki te powstają w miejscu wyrastania włosków na nogach, czy ma ktoś jakiś sposób na to aby po użyciu samoopalacza one się nie pojawiały? Z góry dzięki za odpowiedź ;)
OdpowiedzUsuń