Historia maseczek do twarzy sięga czasów najstarszych. Już egipcjanki wiedział, że dobra maseczka potrafi zdziałać cuda. Jednak to nasze czasy przyczyniły się do istnej maseczkowej rewolucji. Wystarczy iść do sklepu i kupić sobie to co nas interesuje lub poszperać w internecie. Do wyboru mamy już gotowe maseczki w tubach o większej pojemności, jednorazowe maseczki przeznaczone na dokładnie jedna aplikacje, lub maseczki w płachcie. Oczywiście jest tez spora ilość maseczek DIY do samodzielnego przygotowywania. Jako, że jestem leniuszkiem, to najczęściej sięgam po te już gotowe produkty.
Prawdziwą furorę ostatnio robią maski w płachcie ze wzorem. Wśród nich najpiękniejsze są te ze zwierzęcym motywem. Kładziemy na twarz taką maseczkę, a na twarzy mamy pyszczek np. pandy. Ja szczególnie lubię maseczki selfie project, każdy zwierzak to inne właściwości maseczki.
#bravePanda Panda to maseczka oczyszczająca. Jej zadaniem jest kontrola wydzielania się sebum, redukcja niedoskonałości i ściągnięcie porów. Jej główne składniki aktywne to węgiel bioaktywny i zielony bambus.
#WildTiger Tygrys to maseczka wygładzająca. Jej zadaniem jest zmiękczenie i wygładzenie skóry oraz jej nawilżenie i zredukowanie niedoskonałości. Jej aktywne składniki to kwa migdałowy i young oat (owies)
#CoolKoala Koala to maseczka łagodząca. Jej zadaniem jest ukoić nasza cerę, złagodzić podrażniania oraz zredukować zaczerwienienia. Jej aktywne substancje to wyciąg z górka oraz Pink Pomelo.
#LuckySeal Foczka to maseczka nawilżająca. Jej zadaniem jest intensywnie nawilżyć skórę twarzy i rozświetlić ją, tak by skóra była miękka i gładka. Jej aktywne substancje to Olej Migdałowy i Marine Algae.
Mój drugi ulubiony trend w maseczkowaniu to maseczki galaxy. Oczarowały mnie od razu. Uwielbiam je za ten brokat w środku. Niby taki szczegół, a wygląda się w nich jak milion dolarów w bilonie, tak błyszczą.
Klasyczna czarna maseczka peel-off z drobinkami o #Shine like a star. Z twarzy schodzi bezboleśnie, a gdy zastyga to naprawdę ślicznie błyszczy. Jej zadaniem jest oczyścić skórę i zapobiec pojawianiu się niedoskonałości.
#Shine like a Pearl to maseczka rozświetlająca. Jej zadaniem jest wygładzić skórę i sprawić by cera była promienna.
#Shine like a Princess to maseczka wygładzająca. Jej zadaniem jest ujedrnić skórę i intensywnie ją wygładzić.
#Shine like a Diamond to maseczka nawilżająca. Jej zadaniem jest dogłębnie nawilżyć nasza cerę i spowodować, że będzie gładziutka.
A wy jaką maseczkę wybieracie na dziś?
Lubię maseczki i często po nie sięgam. Miałam wszystkie pokazne z project ale efekty po nich średnie
OdpowiedzUsuńMuszę sobie kupic pandę lub koalę :) Przeurocze są te maseczki :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam maseczki każdego rodzaju :)
OdpowiedzUsuńPo te z brokatem muszę się wybrać. Dużo osób je ostatnio używa :D
OdpowiedzUsuńTe z brokatem mnie ciekawią - ogólnie bardzo lubię maseczki ale tych jeszcze ne miałam
OdpowiedzUsuńchciałabym wypróbować każdą z nich
OdpowiedzUsuńCiekawe są te maski z brokatem. Pewnie fajnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńciekawi mnie wygładzająca i oczyszczająca
OdpowiedzUsuńTe brokatowe mam zamiar wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMiałam pandę, ale szczerze mówiąc, nie wywarła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Te brokatowe mnie kuszą muszę jakoś wypróbować.
OdpowiedzUsuńTe z brokatem maseczkę muszę sobie koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam te maseczki brokatowe, ale moim zdaniem dość długo "zasychają" :)
OdpowiedzUsuńGreat post dear ! You have a nice blog.
OdpowiedzUsuńI follow you can you follow me ?
I will be happy.
www.guzelvekulturlu.com
Kisses