Witajcie. Trochę mnie nie było. Postanowiłam sobie dać odrobinę odpoczynku od bloga. Czasem potrzebna jest taka kilkudniowa przerwa. Dziś wraca z pełną energią i głowa pełną pomysłów. Po testach i z moimi refleksjami.
Dziś opowiem wam o peelingu węglowy efekt detox z pyłem wulkanicznym marki Efektima. Peeling zamknięty jest w plastikowym pudełku, zakręcanym od góry. Pudełko ma pojemność 250 ml. Sam produkt ma barwę szarą zupełnie jak glinki. Nic w tym dziwnego, ponieważ w swoim składzie zawiera zarówno węgiel, kaolin jak i pył wulkaniczny.
Jeśli już o składzie, to muszę wspomnieć, że ten peeling nie ma w sobie SLS, SLES i silikonów.
Oto skad
INGREDIENTS: AQUA, KAOLIN, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, ALUMINA, CETEARYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, CETYL ALCOHOL, GLYCERIN, VOLCANIC SAND, CARBON BLACK, XANTHAN GUM, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, PHENOXYETHANOL, PARFUM, DMDM HYDANTOIN, CITRIC ACID, METHYLPARABEN, HEXYL CINNAMAL, LIMONENE, PROPYLPARABEN, LINALOOL, HYDROXYISOHEXYL 3-CYCLOHEXENE CARBOXALDEHYDE, CITRONELLOL, HYDROXYCITRONELLAL
Peeling nakładamy na wilgotną skórę i delikatnie masujemy nim ciało. Ma on faktycznie bardzo szarą i gęsta konsystencję. Wygląda to trochę jak wcieranie w skórę maseczki z glinką. Jednak jest tu dużo ścieraków, które robią robotę. Pozbawiają naszą skórę zbędnego naskórka, a zawarte w peelingu składniki absorbują zanieczyszczenia. Pamiętajmy by nie trzeć skóry, bo sobie ją uszkodzimy, a faktycznie masować.
Efekt zauważyłam już po pierwszym tygodniu stosowania. Skóra stała się bardziej jędrna i świetlista. Widać wyraźnie, że została oczyszczona i stała się miękka w dotyku. Choć przy pierwszym użyciu peeling mega wybrudził mi prysznic. Był dosłownie wszędzie, to jednak go polubiłam. Spłukując go trzeba robić to bardzo ostrożnie, bo inaczej czeka nas szorowanie łazienki. Przez to, że jest szary bardzo brudzi. Jednak z czasem nauczyłam się nim obchodzić i dziś idzie to bardzo sprawnie. Na pewno zostanie on ze mną na dłużej.
A wy znacie ten produkt?
Znam ten peeling i u mnie sprawdza się całkiem fajnie
OdpowiedzUsuńNiestety, nie znam tego kosmetyku. Lubię kosmetyki z węglem, więc pewnie bym go polubiła :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak by się u mnie sprawdził i gdyby było dobrze to wybaczyła bym mu brudzenie
OdpowiedzUsuńSkoro brudzi to trochę z dystansem do niego pochodzę, ale z drugiej strony bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuńWygląda identycznie jak rozrobiona glinka wulkaniczna :)
OdpowiedzUsuńNie znam natomiast takie produkty bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zaciekawił
OdpowiedzUsuńLubię bardzo peelingi, tego jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie. Chciałabym go dotknąć.
OdpowiedzUsuńNie znam ale uwielbiam produkty z dodatkiem węgla.
OdpowiedzUsuńTakie produkty świetnie się u mnie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi praktycznie każdego rodzaju, więc z wielką chęcią sprawdziłabym i ten, zupełnie o nim wcześniej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu, ale faktycznie trzeba uważać jeśli tak brudzi :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Markę bardzo lubię, chociaż tego peelingu nie testowałam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi, jednak takiego z pyłem wulkanicznym nigdy nawet nie widziałam. Bardzo mnie on Zaciekawił i chętnie wypróbowałabym go osobiście.
OdpowiedzUsuńLubię peelingi, więc na pewno kiedyś i ten trafi w moje ręcę.
OdpowiedzUsuńlubię tego typu peelingi weglowe, dobre działają na moją cerę :)
OdpowiedzUsuńto ja tez takie lubię, musze spóbować
OdpowiedzUsuńO mam ten peeling w swoich zasobach - muszę po niego sięgnąć
OdpowiedzUsuń